Dziś króciutko. Od wielu miesięcy obserwuję kilkanaście blogów parentingowych. Z ciekawości, ale też żeby się czegoś dowiedzieć. Efektem ubocznym jest to, że można się szybko nabawić kompleksów. Ale jak to?!
Dom
Sterylne wnętrza, styl skandynawski. Dodatki znanych marek, nawet pościel dla dziecka czy kocyk w cenach przekraczających granice zdrowego rozsądku. Idealnie czyste i wyprasowane. Na zdjęciach ani grama kurzu, o zbędnych przedmiotach w kadrze nie wspominając. Jezu, czy naprawdę można tak żyć? Jak wygospodarować czas na utrzymanie wnętrz w takim stanie? Skąd wziąć na to wszystko pieniądze? Odkąd zostałam mamą, luksusem jest dla mnie znalezienie czasu na umycie włosów. W codziennych zadaniach pomaga mi Mama. Potrafi przyjechać i zrobić mi herbatę, bo widzi, że czasami nie wiem w co włożyć ręce. Teksty na bloga piszę w pijanym widzie, jak tylko Perełka zaśnie na dłużej niż 15 minut. A moje wspaniałe blogerskie wnętrza? No cóż... Zamiast pięknego, przestronnego domu mam małe mieszkanko. Dwa pokoje. Muszę tu pomieścić tonę swoich rzeczy, kilka ciuchów Ukochanego (dzięki Bogu nie jest takim zbieraczem jak ja...), a także wszystkie gadżety Perełki, z wózkiem na czele. Gdzieś też muszę postawić suszarkę z praniem. Środek pokoju, tuż przed telewizorem, to jedyne wolne miejsce. O fotelu do karmienia mogę zapomnieć, bo chyba musiałby stać na środku pokoju. Karmię zgarbiona jak diabli, tylko patrzeć jak padnie mi kręgosłup. Jedynie poduszki do karmienia typu fasolka ratują sytuację. A czystość? Dajcie spokój... Nawet jak mam czas, to nie mam siły. Albo odwrotnie. Beznadziejna ze mnie pani domu...
Kulinaria
W okresie przedświątecznym, ale i nie tylko, blogi zapełniają się zdjęciami apetycznie wyglądających potraw. "Patrzcie, to moje ekologiczne, zdrowe śniadanie. A dziś upiekłam pierniczki, jutro zrobię chatkę z piernika." A ja się pytam: kiedy?! W zeszłym roku mogłam sobie pozwolić na takie zabawy, ale teraz? Przy małym dziecku? Dobrze, że pomaga mi Mama, bo w przeciwnym razie cały dzień siedziałabym o suchym pysku, a w menu byłaby pizza na zmianę z KFC, bo łatwo zamówić, przywiozą pod drzwi i nie trzeba zmywać (w pewnym momencie nawet załadowanie i nastawienie zmywarki staje się czynnością nie do ogarnięcia). To by dopiero była lekkostrawna dieta matki karmiącej :-) Zapytacie: czy to znaczy że w ogóle nie gotujesz? Pewnie, że gotuję! Wodę na herbatę jak tylko znajdę 2 minuty między karmieniem, przewijaniem a uspokajaniem płaczącego maleństwa...
Moda
Trochę zazdroszczę wszystkim super mamom blogerkom, które po wysprzątaniu domu, ugotowaniu trzydaniowego obiadu i ogarnięciu dzieciaków mają jeszcze czas żeby wykąpać się w wannie przyozdobionej płatkami róż, wystroić się, wymalować i na to wszystko strzelić sobie sesję zdjęciową. U mnie to się nie zdarzy. Mam wspaniałą, wyjściową parę dresów i tego na razie muszę się trzymać. Na twarzy rano ląduje co najwyżej krem odżywczy, o ile zdążę. Wieczorny szybki prysznic jest szczytem luksusu, zwłaszcza że w łazience doskonale słychać jak Ukochany nieudolnie próbuje uspokoić wyjącą Perełkę. Trochę mu współczuję, bo nie dość, że doszły mu nowe obowiązki przy dziecku, to jeszcze baba z fajnej laski przeistoczyła się w jakąś potarganą poczwarę w łachmanach. Wiem, że to do niczego dobrego nie prowadzi. Ogarnę się. Ale jeszcze nie teraz. I na pewno nie do poziomu ikony stylu...
Dziecko
Temat rzeka. Koleżanki blogerki mają piękne dzieci. Zadbane, czyściutkie, w pięknych ubraniach. Uwiecznione na pierdyliardzie zdjęć jakby żywcem z profesjonalnej sesji zdjęciowej. Zawsze uśmiechnięte i spokojne. Ubrane w markowe ciuchy, otoczone masą drogich zabawek. Nie wnikam czy to wszystko jest kupione, czy też otrzymane od producenta w ramach współpracy - to nie moja sprawa. Ale choć kocham moją Perełkę nad życie, nawet w 10% nie przypomina ona tych uśmiechniętych małych modelek i modeli jak z obrazka. Tu się skrzywi, tam zawyje i zrobi histerię bez powodu. Body i pajacyka ma nie od kompletu. Ba! Nawet kolorystycznie nie pasują... Kocyk ma ze zwykłej sieciówki, a nie firmy X, która taki bajer wycenia na jakieś 150 zł. Nie stać mnie? Stać, tylko czy to nie jest lekka przesada? O przepraszam, mamy jeden super hiper markowy kocyk. Dziany, wielokolorowy, mięciutki i piękny. Cena sklepowa - jakieś 170 zł. Wygrzebałam na szmatach, za 4,70. Uwielbiam go. I tu dochodzimy do kolejnego tematu, którego nie zamierzam dziś rozwijać, jedynie go zarysuję. Szmateksy. Nie gardzę nimi, wręcz przeciwnie. Wszystko jest dla ludzi. Nie wstydzę się tego. Koniec :-) A wracając do tematu Perełki - nie wymagam od niej żeby była idealna. Przede wszystkim ma się czuć kochana. I ma być szczęśliwa.
Kurtyna...
Może jestem przewrażliwiona, ale obserwując niektóre blogi naprawdę zaczynam myśleć, że jestem ofiarą losu, która nie umie ogarnąć nowej rzeczywistości. Bo jak to jest, że inne dziewczyny mogą mieć wszystko tak idealne, a ja mam tu syf i malarię? Proszę nie odebrać tego jako zarzut czy atak. Większość tych blogerek to prywatnie bardzo sympatyczne, ciepłe babeczki. Tylko... jak one to robią? I czy naprawdę wszystko w ich życiu jest tak idealne? A ja... Czy powinnam załamywać się, że tak potwornie daleko mi do ideału? W depresję nie wpadnę, nie mam na to czasu. Ale wierzę, że z każdym tygodniem będzie mi łatwiej organizować codzienność i kiedyś wyjdę na prostą. Sterylnie i wzorcowo nie będzie - to nie w moim stylu. Ważne żeby było spokojnie i szczęśliwie...
P.S. Innych zdjęć nie zamieszczam, żeby się nie kompromitować. Pierniczki są z produkcji ubiegłorocznej :-) Umordowałam się przy nich okrutnie, zrobiłam jakieś hurtowe ilości. Wtedy, padając na pysk, obiecałam sobie, że kolejne upiekę dopiero jak jakiś cienki głosik powie "maaamooo, proooszę...". Czyli mam jeszcze trochę spokoju :-)
Też się zastanawiam jak?
OdpowiedzUsuńMiło wiedzieć że jest nas tu więcej - mam nieidealnych;)
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że człowiek zaczyna się zastanawiać co z nim jest nie tak ;-)
UsuńHaha czyli wychodzi na to, że mnie nie czytasz ;p bo u mnie meble mamy z sieciówek i ani jednego białego elementu ;p A strategia na zdjęcia dziecięce? Zazwyczaj ucinam fragment zdjęcia, na którym załapała się sterta rozrzuconych zabawek czy ubrań. Podejrzewam, że większość tak robi i tu nawet nie chodzi o blogerów, ale o prywatne osoby, zamieszczające zdjęcia np na facebooku - każdy chce "poszpanować'.
OdpowiedzUsuńPrzed ciążą sprzatalam co tydzień. Teraz gdyby nie to, że partner przejął sprzątanie to byłoby tak brudno, że lepiej nie mówić.
Oj nie łap mnie za słówka ;-) Na pewno wiesz o co mi chodzi. O ile u Ciebie jest normalnie, tak po ludzku, to jednak większość blogów przedstawia świat jak z folderu wnętrzarskiego i/lub modowego ;-) Aż człowiek zaczyna mieć kompleksy, że u niego to wygląda "nieco" inaczej :)
UsuńOj Kochana poruszyłaś świetny temat!!!
OdpowiedzUsuńSama chciałabym znać odpowiedź na te pytania. Młody ucina sobie drzemki 15min czasem 30min. Jak mu pogoda nie odpowiada śpi dłużej, inna sprawa że ja też wtedy jestem do niczego... Co do sprzątania to tyle, że dziennie sterta garów, gotowanie a inne sprzątanie zgroza.
Co do innych też się zastanawuam jak one to robią, że mają tak sterylnie i w ogóle. A szmateksy to podstawa. Maleństwo za szybko rośnie żeby kupować mu drigie i markowe ciuchy które ubierze pare razy, zakupka i takie tam...
Cieszę się, że nie jestem sama. Moje miesięczne (!) dziecię dopiero teraz (23:45) zasnęło i to z trudem, przy cycu. Tak więc kiedy niby jest ten czas na idealne życie? Nie mam pojęcia, może kiedyś jeszcze się dowiem i wtedy niezwłocznie dam znać :-)
Usuń