środa, 4 października 2017

W tej kwestii dziecko NIE jest ważniejsze od psa!

Właściciele psów są różni. Od trzymających zwierzaki na łańcuchu po traktujących swoich pupili jak dzieci. Zawsze było mi bliżej do tych drugich. Gdy w domu, w którym do tej pory królował pies, pojawia się dziecko, mamy prawdziwą rewolucję także dla czworonoga.

Nie ulega wątpliwości, że dziecko staje się wśród domowników najważniejsze, to naturalna kolej rzeczy. Wywraca nasze życie do góry nogami i jednocześnie skupia na sobie całą uwagę. Jest natomiast jedna kwestia, w przypadku której nie zgadzam się na to, żeby dziecko było stawiane ponad psem. Przeczytaj dalej zanim skrytykujesz.


Dziecko jest stworzonkiem ciekawym świata. Wszystkiego musi dotknąć, wszystko pociągnąć, wziąć do buzi. Nie ma przy tym żadnych hamulców. Nie rozumie, że czegoś nie wolno, że nie wypada, a coś innego jest po prostu niebezpieczne. To na nas, rodzicach, spoczywa ciężar nauczenia maluszka tych wszystkich rzeczy, przy czym jest to proces na wiele lat, na pewno nie osiągniemy tego jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki gdy dziecko ma zaledwie kilka miesięcy. Ale do czego tak naprawdę zmierzam?

Maluszkom pozwalamy na wiele, często zapominając o wspomnianym wcześniej braku hamulców. Przecież ten maluszek jest taki słodki jak próbuje ściągnąć obrus ze stołu czy gdy ciągnie mamę za włosy. Ok, nasz wybór, jeśli pozwalamy na takie rzeczy, ale na jedno mojej zgody nigdy nie będzie. Nie pozwalam mieszać w to psa. Pies jest dla dziecka atrakcją. Ruchliwy, kudłaty i na dodatek takiego wzrostu, że do wieku części ciała można łatwo dosięgnąć. I tu jest... pies pogrzebany.

Nie ma i nie będzie mojej zgody na to, żeby moje dziecko ciągnęło za sierść, uszy ogon, szarpało czy kopało psa. Tak właśnie. Moja córka ma taki system, że jeśli nie może czegoś dosięgnąć ręką, próbuje to "zaatakować" nogą. Bez względu na to, czy chodzi o zabawkę, czy też psa... Nie pozwalam na takie zachowanie i nie interesuje mnie opinia osób postronnych, że przecież to "tylko dziecko". To "tylko dziecko" kiedyś podrośnie i będzie traktowało zwierzęta tak, jak zostanie tego nauczone w domu.


Nie ma i nie będzie mojej zgody także na sadzanie dziecka na psie i przejażdżki jak na kucyku. Problem ten dotyczy głównie psów większych. Co jakiś czas widuję w sieci zdjęcia dziecka "ujeżdżającego" psa. Pies zazwyczaj znosi to z godnością, ale to nas nie upoważnia do takich zachowań. Po pierwsze dlatego, że psi kręgosłup nie jest stworzony do dźwigania ciężarów. Po drugie zaś dlatego, że dla psa nacisk innego osobnika dowolnego gatunku na grzbiet oznacza próbę dominacji. I choć jestem zdania, że dziecko w hierarchii naszego domowego stada powinno być nad psem, to nie powinniśmy do tego dążyć w taki właśnie sposób. Bo nie każdy pies da się tak po prostu zdominować, może spróbować obronić swoją dotychczasową pozycję.


Nie ma i nie będzie mojej zgody na takie zachowania dziecka wobec psa także dlatego, że pies jest żywym stworzeniem. Ma uczucia. Cieszy się i smuci. I tak jak człowiek ma lepsze i gorsze dni. Zawsze potulny jak baranek, sprowokowany może po prostu ugryźć. I nie zrobi tego złośliwie, tylko w obronie własnej. Nie możemy oczekiwać od psa żeby bezwzględnie znosił wszystko, co tylko wymyśli sobie dziecko. Nie tędy droga. Bo czy na pewno chcemy ryzykować zdrowie dziecka?

Gdy w "psim" domu pojawia się dziecko, nie możemy od psa wymagać żeby stał się zabawką. Biorąc go pod swój dach zobowiązaliśmy się zapewnić mu godne warunki, kochający dom i szacunek. Uczmy dziecko prawidłowych zachowań już od pierwszych miesięcy życia, pilnujmy żeby w wyniku naszej nieuwagi nie zachowywało się wobec psa źle. W trosce o zdrowie dziecka i dobro psa. Uczmy dzieci szacunku wobec zwierząt, a wyrosną na dobrych ludzi...

7 komentarzy:

  1. Podpisuję się pod tym sama jestem właścicielką psa i mamą dwóch dziewczynek, które od początku są uczone szacunku dla naszej suni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo! Zarówno Dziewczynki, jak i psinka będą Ci za to wdzięczne.

      Usuń
  2. Moja Lena goni za naszymi kotami. Kotka ucieka przed nią jak najdalej. Za to kot sam do niej przyłącz i kładzie się obok czekając na zainteresowanie. A Lena ciągnie go za ogon, włazi na niego, wyrywa mu sierść... A ten głupek ciągle do niej wraca :D Ja go zabieram i kładę poza zasięgiem dziecka a on wciąż uparcie wraca :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziś na FB rozmawiałyśmy o tym co daje teściowa dziecku.
    Jak wiesz też mam psa i jest on członkiem rodziny, uważam że decydując się na psa przy dziecku trzeba mieć dużą wyobraźnię po to żeby nie doszło do tragedii. Ja od samego początku uczę szacunku do psa - wyobraź sobie jakie było moje zdziwienie jak zobaczyłam moją teściową trzymającą Bąbelka na rękach i ganiającą naszego psa i powtarzającą kopa psa kopa psa.... brak słów.
    Wyobraź sobie jak to się skończyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę brak mi słów... Podejrzewam, że Twoja reakcja była natychmiastowa i zdecydowana. Teściowej mogło się wydawać, że to zabawne, a poza tym to tylko dziecko. I to jest duży błąd, bo to dziecko, nawet małe, uczy się zachowań od nas, dorosłych. I weź tu spuść dziecko z oczu. Nie chcę wyjść na jakąś matkę wariatkę, ale naprawdę zasada ograniczonego zaufania powinna obowiązywać :(

      Usuń
    2. Reakcja natychmiastowa - ja wpajam miłość do psa a ona wszystko psuje. I jeszcze zdziwiona że jak to tak - przecież mała aż piszczy z radości a pies nic nie mówi... A pies już widziałam że jest wystraszony i nie wiadomo jaka była by jego reakcja na dalsze zabawy.
      Była oburzona że zwróciłam jej uwagę, bo już nie wie w co może się bawić z wnuczką, ale na takie sytuacje trzeba od razu reagować.
      Gdy usłyszała że można bawić się w wszystko, tylko trzeba włączyć myślenie to zamilkła :)

      Usuń