poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Karmię piersią - z oszczędności i lenistwa!

Mleko mamy rewelacyjne jest i koniec kropka. Pomimo wielu lat badań i usilnych starań, nie udało się producentom mleka modyfikowanego dokładnie odwzorować jego składu. Jeszcze będąc w ciąży marzyłam o tym, żeby swojego maluszka karmić cycem. Bo to naturalne, bo tak najlepiej. Ale jeśli zastanowimy się dokładniej, okaże się, że powodów może być więcej...


Kasa, kasa...

Ogólnie dziecko kosztuje, to żadne odkrycie. Ktoś kiedyś oszacował ile kosztuje "odchowanie" dziecka aż do osiągnięcia przez nie pełnoletności. Była to na tyle zatrważającą kwota, że wolałam szybko zapomnieć ile wynosiła. Na pewno można to bez problemu wygrzebać w sieci, ale ja się już boję... W każdym razie była to kupa kasy i trzeba być tego świadomym decydując się na dziecko. Trzeba być także świadomym, że karmienie mlekiem modyfikowanym dodatkowo obciąża budżet. Zdążyłam się zorientować, że puszka mieszanki raczy kosztować kilkadziesiąt złotych, zwłaszcza jeśli chcemy postawić na wysoką jakość. Do tego dochodzą jeszcze wydatki na butelki, sterylizator, podgrzewacz. Oczywiście bez dwóch ostatnich można się obejść, ale zakładam, że są to sprzęty ułatwiające życie, więc wielu rodziców po nie sięga. W przypadku karmienia piersią koszty wynoszą... No właśnie, ile? W wersji podstawowej można uznać, że liczą się wydatki na wkładki laktacyjne i tubkę lanoliny na początek naszej mlecznej drogi. W wersji rozszerzonej możemy jeszcze dodać laktator, pojemniki lub woreczki do mrożenia pokarmu, osłonki na brodawki i inne wynalazki. Ale jeśli spojrzymy jedynie na "cenę" samego pokarmu, ten z cyca leci za free! To jest dopiero interes życia! Nie żebym żałowała własnemu dziecku, ale wolę pieniądze zaoszczędzone na mleku modyfikowanym przeznaczyć na coś ciekawszego - książeczkę, zabawkę, cokolwiek. No dobra, wydało się... Karmię piersią z oszczędności!

 Praca, praca...

Jezu, ile to się trzeba narobić! Zagotować i przestudzić wodę, odmierzyć proszek, wymieszać. Butlę wymyć, wyparzyć. Na wyjścia z domu i w trasie wojować z jakimś termoopakowaniem. Albo jeszcze gorzej... W nocy. Co w nocy, gdy maluszek zgłodnieje? Ogarniać wszystkie te czynności w półśnie czy kombinować jak można to sobie ułatwić? Jakaś woda w termosie? Odmierzone porcje mleka? Myślę, że rodzice są odpowiednio zmotywowani żeby opracowywać różne rozwiązania usprawniające karmienie mm. Ale ja jestem na to zbyt leniwa. Cyc jest rozwiązaniem dla obiboków. Wyciągasz na wierzch i... już. Podano do stołu! W podróży, w sklepie, na spacerze, w środku nocy. Cyc zawsze jest na miejscu, gotowy do działania. Jedzonko ciepłe, dopasowane do pory dnia, pory roku i układu plam na Słońcu. Boże, jakie to wygodne! Ale to nie wszystko... W pewnym momencie dziecko będzie już na tyle duże, że samo się do cyca doczłapie, rozepnie ubranie i się nakarmi. A Ty, mamo, masz tylko tam być i nie przeszkadzać. Dla mnie bomba! Kurczę, znowu się wydało. Karmię piersią z lenistwa!

Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie piętnuję mam, które karmią mlekiem modyfikowanym. To nie moja sprawa, a już tym bardziej nie mam prawa nikogo oceniać. Mogę natomiast wychwalać tę metodę karmienia, która moim zdaniem jest idealna. Kocham każdą minutę spędzoną na karmieniu piersią, nawet jeśli pozornie dziecko przesadnie długo "wisi na cycu". Niech wisi. Kiedyś, gdy maluch już się trochę usamodzielni, będzie nam tego brakować, same będziemy zabiegać o bliskość. Ponadto karmienie piersią to znacznie więcej niż samo przekazywanie pokarmu i czuję, że dla mojego dziecka jest to niezwykle istotna forma bliskości ze mną. Miłość w najczystszej postaci. Robi mi się słabo jak pomyślę, że mogłam przegrać tę walkę, a było naprawdę groźnie. Ale wygrałam i to się liczy. Chwilo, trwaj...


A Ty, droga mamo? Karmisz lub karmiłaś piersią? Co Cię do tego zmotywowało? Jak wspominasz swoją "mleczną drogę"?

8 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Ci tej możliwości...
    Ja na początku przez miesiąc nie mogłam karmić. Dziecię było od urodzenia karmione mm. Odciągałam pokarm a jakże, bo zakładałam że jak brzdąc wyjdzie ze szpitala będzie na cycu. Walka po wyjściu trwała prawie 2 miesiące, ale się nie udało. Dziecię odrzuciło cyca. Doszło do tego, że na cyca nie mógł patrzeć, więc go nie zmuszałam i męczę się z mm ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, że tak się stało w Waszym przypadku, ale najważniejsze że Synek jest zdrowy. Poza tym nie możesz sobie nic zarzucać. Zrobiłaś wszystko, co tylko mogłaś!

      Usuń
  2. Wiesz co... Niby mleko leci za darmo, ale - jak doliczysz koszt laktatora (owszem jednorazowo), biustonoszy do karmienia, wkładek (u mnie przez pol roku wymienialam co 2-3 godziny) to tez jednak coś kosztuje. Chociaż zawsze mniej niż mm. No i jakby nie było w kp nie chodzi tylko o pieniądze, ale przede wszystkim o zdrowie dziecka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, wiem, jest trochę tych wydatków okołocycowych. O biustonoszu w ogóle zapomniałam, a sama mam ich z pięć... Poza tym pewnie, że najważniejsze jest dobro dziecka, ale chciałam ten temat ugryźć z trochę innej strony, z lekkim przymrużeniem oka ;)

      Usuń
  3. Ja swoją mleczną drogę opisałam szczegółowo na blogu:

    http://szczyptaomnie.blogspot.com/2015/06/karmienie-piersia.html

    Starszą córcię karmiłam 1,5 roku i w wieku 2 mc stoczyłam walkę o karmienie nie lada walkę, którą wygrałam. Drugą córcię karmiłam 2 lata i początki też nie były łatwe urodził się wcześniak z 32 tygodnia z brakiem odruchu ssania, trzeba było ją tego nauczyć i nie piersią, a butelką, ale też się udało !

    OdpowiedzUsuń
  4. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawie to zostało opisane.

    OdpowiedzUsuń