czwartek, 7 września 2017

Karmisz piersią małego gryzonia? Sprawdź ten kosmetyk od Motherlove!

Taki cyc to nie ma łatwego życia... Najpierw doznaje szoku, gdy mały Ktoś się do niego przysysa po raz pierwszy, a potem całymi dniami na nim "wisi". Odchorowuje to przez dobrych kilkanaście dni: boli, krwawi, cierpi. Gdy już wreszcie oswoi się z nową sytuacją, sielanka nie trwa długo, bo w pewnym momencie pojawiają się one: małe, bielusieńkie i ostre jak brzytwa. Zęby...

Mamo, czy próbowałaś kiedyś przekonać swojego kilkumiesięcznego maluszka, że traktowanie piersi jak gryzak jest złe? Jak wytłumaczyć to małemu dziecku? Wszelkiego rodzaju piski, z bólu czy też żeby zwrócić uwagę dziecka na niewłaściwe zachowanie, z ogromnym prawdopodobieństwem zostaną odebrane jako atrakcyjne i zabawne. Zamiast nas uratować dodatkowo zachęcą gryzonia do dalszego wbijania ząbków w mamine sutki. Grożenie palcem? Marsowa mina? Daj spokój. Dziecko najprawdopodobniej uzna to za świetną zabawę. W tej sytuacji, do czasu aż maluch zacznie rozumieć co wolno robić, a czego nie, trzeba sobie radzić w inny sposób, łagodząc skutki "ukąszeń". Jest taki jeden krem...


Nipple Cream, czyli krem do pielęgnacji brodawek sutkowych, to propozycja amerykańskiej firmy Motherlove, skierowana do mam karmiących piersią. Jego zadaniem jest łagodzenie bólu i pielęgnacja sutków pokiereszowanych na początku mlecznej drogi, czy też pogryzionych przez pierwsze ząbki. Krem trafia do nas w prostym, ale estetycznym kartoniku, który skrywa śliczny, szklany słoiczek. Zawartość tegoż słoiczka przypomina maść, zmieniającą konsystencję w kontakcie ze skórą, dzięki czemu aplikacja jest łatwa i przyjemna. Po użyciu kremu na skórze pozostaje lekko tłusta warstwa. Warto zwrócić szczególną uwagę na skład. Piękny w swojej prostocie: oliwa z oliwek, wosk pszczeli, masło shea, kwiat nagietka i korzeń prawoślazu. I tyle. Żadnych świństw, konserwantów, kompozycji zapachowych. Sama natura.



Jak Nipple Cream sprawdza się w praktyce? Moja córka aktualnie ma trzy zęby, czwarty "w drodze". Gryzie wszystko, dosłownie. Cyc nie jest wyjątkiem. Córa lubi znienacka mnie uszczypnąć, zwłaszcza gdy już przysypia. Ból jest okropny, ale zaciskam zęby i udaję, że nic się nie stało. Co więcej, moje dziecię uwielbia wisieć na cycu. Jako dziecko bezsmoczkowe potrafi sobie po prostu miętosić sutek buzią dla samego faktu miętoszenia, a ja nie mam sumienia jej tego zabraniać. Najchętniej w tym samym czasie drugi sutek tarmosi palcami, jakby chciała ciągle sprawować nad nim kontrolę (jedna buzia, dwa cyce - jakoś trzeba sobie radzić!). W efekcie sutki są wymordowane i po prostu bolą, nawet gdy akurat mają chwilę świętego spokoju. Postanowiłam sprawdzić czy Nipple Cream od Motherlove poprawi im jakość życia...


Aplikuje się bardzo wygodnie. Łatwo go nabrać na palec i rozprowadzić na sutku. Producent deklaruje, że że względu na składniki użyte do wytworzenia kremu, nie jest konieczne jego zmywanie przed karmieniem maluszka. To bardzo wygodne, zwłaszcza w przypadku karmień nocnych, ale i w ciągu dnia, gdy Perełka po prostu odchyla bluzkę i bierze sobie cyca sama... Po kilku dniach regularnego stosowania 2-3 razy dziennie odczułam poprawę, tzn. przy niezmienionej ilości "tortur" sutki bolą zdecydowanie mniej i przede wszystkim rozwiązał się problem takiego uczucia ściągnięcia, który towarzyszył mi od bardzo długiego czasu. A jak z wydajnością? Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że 30 ml to niewielka pojemność, szybko okazuje się, że Nipple Cream znika bardzo powoli. Po dwóch tygodniach stosowania ubytek jest minimalny.



A co jeśli skończę karmić piersią? Mam go wyrzucić? Nic z tych rzeczy. Przy takim natłuszczającym i łagodzącym składzie można go z powodzeniem stosować na suche skórki wokół paznokci lub na przesuszone łokcie. Dobrze radzi sobie także z piętami, a i usta fajnie nawilża. Wychodzi na to, że możemy go zaaplikować wszędzie tam, gdzie miejscowo potrzebny jest ratunek dla suchej skóry.



Podsumowując - jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Nipple Cream od Motherlove działa, ma naturalny skład i wystarczy na bardzo długo. Do tego tak naprawdę ma wiele zastosowań, nie tylko do ratowania obolałych sutków. Żałuję, że nie wiedziałam o jego istnieniu na początku naszej przygody z karmieniem piersią - miałby wtedy spore pole do popisu. Ale lepiej późno niż wcale. Cieszę się, że teraz jest i pomaga mi stawić czoła kolejnym wyzwaniom - kolejnym mleczakom :)

Nipple Cream można zamówić tutaj. Gorąco polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz