Zakupy takie poczyniłam w manufakturze :-) Zuzanka, specjalizującej się w produkcji artykułów dla dzieci i mam. Moim łupem padły, jak już wspomniałam, śpiworek do wózka oraz rękawice - mufki. Dodatkowo Perełka dostała kostkę sensoryczną. Niby podstawowa zabawka dla niemowlaka, a jakoś tak do tej pory nam jej brakowało... Ceny wyprzedażowe były super atrakcyjne, aż grzech było nie skorzystać!
Śpiworek jest uszyty z turkusowego, nieprzemakalnego materiału, a w środku ma kremowe futerko. Zapinany jest na suwak, który można w całości rozpiąć. To sprawia, że instalowanie dziecka w środku jest naprawdę łatwe. Śpiworek ma także otwory na pasy, będzie w sam raz do spacerówki. Chociaż nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała go upchnąć do gondoli. Da się? Pewnie! Trzeba tylko umiejętnie ułożyć dolną warstwę w wózku. Jest to fajna i przydatna rzecz. Był już z nami na dwóch czy trzech spacerach (zanim zrobiło się naprawdę ciepło) i sprawdzał się doskonale. Co ważne, został też zaakceptowany przez dzieciucha - pojawienie się w wózku kremowego futerka wywołało efekt zaskoczenia i nie było żadnej awantury przy wkładaniu Perełki do gondoli. Po raz pierwszy...
Rękawice do wózka mają podobną konstrukcję materiałową, z tym że upolowałam wzór w różowe i czarne piórka na białym tle. Rękawice są zapinane na rzepy, więc zamontowanie ich na rączce jest banalnie proste i tak naprawdę można je dopasować do każdej rączki wózka. Mój wózek posiada na wyposażeniu mufkę na obie ręce, bardzo porządną i wygodną. Ale jeśli kiedyś przyjdzie nam przesiąść się na spacerówkę, rękawice na pewno będą przydatne i tam. Mają jedną podstawową przewagę nad moją dotychczasową mufką - gdy robi się za ciepło, można wyjąć ręce, a rękawice "rozgonić" na boki, robiąc sobie tym samym dostęp do rączki. W przypadku mufki na obie dłonie nie ma takiej możliwości i trzeba albo ją zdejmować, albo pchać wózek trzymając ręce na mufce, czego osobiście nie lubię. Dlatego też mogą one być wygodniejsze w okresach przejściowych, gdy bywa chłodno, ale nie jakoś super mroźno.
Kostka sensoryczna jest uszyta z bawełny i minky, przy czym dwa boki są szeleszczące. W środku znajduje się grzechotka. Krawędzie kostki są uzbrojone w tasiemki o różnej fakturze - gładkie i prążkowane, a także pętelki ze sznurka. Taka różnorodność sprawia, że dziecko ładnie ćwiczy chwytanie i uczy się różnych faktur materiału. Do kostki dołączony był gryzak, który u nas jest używany również osobno, bo Perełka ma aktualnie manię wpychania sobie wszystkiego do buzi i czasami ściąga sobie gryzak z kostki. Bez dwóch zdań, dziecko się ucieszyło. Obraca sobie kostkę w łapkach, ściska ją, ciągnie za metki. Takiej zabawki ewidentnie jej brakowało.
Zapraszam Was na zakupy do Zuzanki - warto zaopatrzyć się nie tylko w akcesoria zimowe (choć moim zdaniem zima jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa!), ale też np. kocyki, wkładki do wózka czy też hit ostatnich tygodni - kosze na zabawki.
Też lubię kupować na zapas jak jest okazja.
OdpowiedzUsuńCzasami aż grzech nie kupić jak coś jest w promocji ;)
UsuńMam podobny problem, tyle że kupuję ubranka kilka rozmiarów większe jeśli mi się spodobają, bo przecież za miesiąc może ich już nie być! Nad kostką sensoryczną też się zastanawiałam, ale myślę, czy nie lepsza będzie taka plastikowa z kształtkami, lustereczkiem i przyciskami, rozkładana jak puzzle. Choć kto wie... jeszcze tyle przed nami :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paula z youngbabymumie.blogspot.com
Szmaciana kostka sprawdza się o tyle fajnie, że dziecko może ją do woli miętosić. Nasza jest gnieciona regularnie ze wszystkich sił :) Myślę, że warto się w nią zaopatrzyć.
Usuń